Twierdza. Tak można śmiało było nazwać ten mały zapchlony budynek. Docelowo miał to pewnie być jakiś mały motel. Może dla gości pobliskiej restauracji. Właściciel jednak ledwo go skończył a splajtował i wystawił budynek na sprzedaż. Teraz kiedy ulice pełne są szwędaczy a pieniądze mają wartość stricte rozpałową budynek został przejęty przez paru ocalałych.
Była ich piątka. Pierwszą osobą o której warto wspomnieć jest nie kto inny jak właściciel restauracji. Pan John Smith. Siwiejący pięćdziesięciolatek o dość nienachalnej muskulaturze i długim czarnym niegdyś zadbanym wąsie. Zna się na zarządzaniu, gotowaniu, siedzeniu i wskazywaniu palcem. Z uzbrojenia posiada tylko nóż kuchenny. I mały rewolwer.
Drugą osobą był H4X0R. Prawdziwe imię i nazwisko brzmiało Mario Stoner. Młody ledwo siedemnastoletni chłopak. Mario jest typowym nerdem. Całe życie spędzał przy komputerze i książkach na przemian ucząc się i grając. W Życiu nie miał żadnej dziewczyny ani nawet bliższych znajomych. Mike jest przekonany że przeżył czystym przypadkiem. Niewysoki, chudy, rudy i w okularkach jest potężną skarbnicą wiedzy o fizyce informatyce i innych naukach ścisłych. Nie potrafi jednak nawet do końca zawiązać swoich butów. Sepleni.
Trzecia jest Lola. Angelina "Lola" Fox. Czarnoskóra piękność lat dwadzieścia pięć. Lola jest... co w zasadzie nietrudno się domyślić po pseudonimie - dziwką. Jedną z pięknych kobiet zarabiających ciałem by przeżyć. Ponoć robiła to bo lubiła. Teraz zawód stracił na znaczeniu a Lola skrywa się z resztą w Twierdzy. Zmuszona w przetrwać na ulicy umiała posługiwać się pistoletem i nożem. Teraz zaś uzbrojona w Colt 1908 Vest Pocket .25 ACP walczy o przeżycie na ulicy której nie zna.
Ostatni choć nie najgorsi. Mike I Scruff. Dwóch posranych typów przemierzających ulice miasta w stalowych zbrojach i walczący z apokalipsą zombie jak na rycerzy przystało.
* * *
Był poranek. Mike leżał sobie na nieco zdezelowanej kanapie i patrzył znudzonym spojrzeniem przez okno. Na parkingu człapało powoli paru szwędaczy. Wtem jeden przewrócił się o ciało innego lezącego z obciętą głową.
Obok jego legowiska leżał talerz ze śladami po zjedzonej fasoli z puszki. Był to jeden z pokojów który sobie przywłaszczyli. Ten był zdecydowanie największy, zapewne salon niedoszłego motelu. Oczywiście na piętrze.
Mike odwrócił głowę by spojrzeć do środka. Lola siedziała przed lustrem starając się rozczesać włosy. Mario nie było widać zaś John siedział właśnie w kuchni gdzie widać było jak przeszukuje szafki za czymś co może dodać do jedzenia.
-Scruff- mruknął pół głosem Mike w kierunku korytarza.
-Chodź na chwilę-Wiedział że przyjaciel gdzieś tam jest. Może Mario znowu zanudza go tłumaczeniem niemożności życia szwędaczy i jedną z miliona teorii czemu tak się dzieje.